„W „Czego nie widać” Cieplaka śmiech ma mnóstwo odcieni. I to także zaleta. A wystawianie lekceważonych na poważnych deskach fars jest istotne — jak mówi sam reżyser „dla teatru, dla polszczyzny, dla – za przeproszeniem – polskiej kultury”. I ten spektakl niby łatwy, niby lekki i przyjemny, paradoksalnie tę tezę udowadnia. „Czasem — jak mówi Cieplak — oddanie lekkiego tonu i błyskotliwej frazy bywa wystarczającym gestem artystycznym i motywacją”. I ma rację, choć udało mu się zbudować pewien znaczeniowy naddatek. Co z tego, że być może nie jest to spektakl „ważny” i „prawdziwie progresywny”. Jest po prostu dobry. I jako taki się broni. Cieplak spełnił obietnicę, że nie będzie skreślał nawet najtańszych efektów. Nie skreślił i na tym wygrał, bo jego „Czego nie widać” mimo pozornej nieważkości to także całkiem ważkie wezwanie do spojrzenia z dystansu na siebie, innych i rzeczywistość doby wojny polsko-polskiej”