„Przedstawienie okazuje się sporym zaskoczeniem, akcja wciąga, przyjmuje coraz bardziej niespodziewany obrót, a publiczność to kupuje. Adaptacja Narlocha, pomysły na obsadzenie postaci, trafny dobór aktorów, choreografia Michała Cyrana oraz aranżacje muzyczne Jakuba Gawlika i kilka jeszcze innych konceptów sprawiają, że poddana liftingowi naiwna formuła wodewilu przynosi niepozbawioną refleksji rozrywkę. W każdym razie jest o czym myśleć, choć na plan pierwszy wysuwa się wyśmienita zabawa w rytm szalonych karnawałowych rytmów […] Spektakl ma bardzo dobrą energię. Aktorki i aktorzy świetnie się bawią, bawią się też swoimi rolami. Czuje się, że udział w Wodewilu warszawskim sprawia im frajdę. Pierwszą część spektaklu finalizują solowe numery, podczas których aktorzy tańczą to, co lubią, do muzyki, którą czują najlepiej. Każdy otrzymuje swoje przysłowiowe pięć minut […] W tym miejscu chcę na dłużej zatrzymać przy postaci najmłodszej córki Michaliny, granej przez Helenę Englert. To ona rozpoczyna Karnawał warszawski, ale nie pasuje do konwencji slapstickowej komedii, którą oglądamy na deskach teatru. Jest osobna, rzec by można, z innego świata, przywodzi na myśl przybyszkę z innej planety. Sprawia wrażenie jakby dziwnym trafem przeniosła się z naszych czasów do międzywojennej Warszawy. Próbuje zrozumieć panujące tu wzorce, ale ich nie przyjmuje. Swoją odrębność zaznacza też przez outfit nieprzystający do tamtejszej mody. To outsiderka, która ceni więzi rodzinne, ale zamierza iść inną drogą niż jej siostry. Postać Michaliny tak jest ustawiona, że ma ona swój własny spektakl, choć będący integralną częścią realizacji. Dwa najmocniejsze akcenty to sposób, w jaki rozwija się jej relacja z panem Kazimierzem (prosty i zaskakujący pomysł) oraz finałowy samotny taniec, będący konsekwencją jej wyborów […]”
Cały tekst do przeczytania tutaj: https://www.teatralny.pl/artykuly/warsaw-dream