„Wszyscy grają wyśmienicie, bo w farsie tylko granie wyśmienite wchodzi w grę. Tak więc Eliza Borowska jest skłonną do popadania w depresję pokojówką, której walka z niesfornymi sardynkami budzi kaskady śmiechu, Sławomir Grzymkowski znerwicowanym reżyserem, który prze do przodu z mocą odrzutowca i zręcznością sapera, Oskar Hamerski aktorem z wątpliwościami, któremu co chwila grozi omdlenie, Adam Ferency, starym wyjadaczem teatralnym o nadmiernym przywiązaniu do butelki, Anna Smołowik oderwaną od realiów marzycielką ze zbyt łatwo wypadającymi soczewkami, Rafał Zawierucha podwójnie zawiedzionym uwodzicielem (jako aktor i jako postać grana przez aktora), Lidia Sadowa najprzytomniejszą w tym gronie weteranką sceny o żelaznych nerwach, Agnieszka Skrzypczak płaczliwą inspicjentką i Maciej Czerklański niedospanym aktorem drugiego planu i zarazem niezastąpioną złotą rączką. (…)
Nagromadzenie możliwych i niemożliwych nieszczęść nadchodzi pod koniec, kiedy wszystko wysiada i wszystko się naraz udaje nadmiernie, jak choćby trójkrotne włamanie złodzieja, który miał pojawić się tylko raz. Cała sztuka w tym, aby w rytmie, bez chwili wytchnienia farsa mknęła do przodu. A ponieważ tak się dzieje, płaczu ze śmiechu nie ma końca, a wraz ze śmiechem rośnie zadowolenie publiczności. Jest za co chwalić cały zespół i można by tu sporządzić całą listę budzących podziw technicznych osiągnięć – poprzestanę jedynie na wspomnieniu, że zachwycający upadek Rafała Zawieruchy ze schodów był na miarę Oscara”